CELEBRITY
Algorytm miłości” [RECENZJA]. Ależ serialowa perełka się trafiła! Oceniamy parodię „Love Island” i „Warsaw Shore”!
CELEBRITYAlgorytm miłości” [RECENZJA]. Ależ serialowa perełka się trafiła! Oceniamy parodię „Love Island” i „Warsaw Shore”!Published 33 mins ago on October 11, 2024By Nelly Mahomes
Czy pisząc tę recenzję puściłem sobie w tle piosenkę będącą motywem przewodnim programu „Love Island. Wyspa miłości”? Być może. W końcu „Na Love, Love Island, tu nieustannie tylko ciebie chcę, na wyspie pełnej serccccc!”. Ale do rzeczy! Dzisiaj na tapet bierzemy najgorętszą premierę tego sezonu, czyli nowy serial CANAL+ pt. „Algorytm miłości”. Zapnijcie pasy
Big Brother” zmienił oblicze telewizji
Dawno, dawno temu, gdy część dzisiejszych użytkowników Internetu nawet nie istniało jeszcze w formie plemników, polską telewizję nieodwracalnie zmienił „Big Brother”. Ekipa, której przewodzili Gulczas, Klaudiusz i Manuela, to byli zwykli ludzie, których zamknięto w domu i filmowano przez całą dobę. I to był przepis na sukces; szybko okazało się, że większość z nas ma w sobie gen podglądacza i uwielbiamy patrzeć na życie innych. Małe afery, dramy, konflikty – to napędza wszystkich widzów. Od „Big Brothera” się zaczęło i z edycji na edycję eskalowało. Gdy w 3. sezonie programu Frytka i Ken wylądowali razem w jacuzzi, gdzie postanowili skonsumować swoją znajomość, wszyscy byli w szoku. Seks na wizji?!? Jak tak można? Upadek obyczajów! Od tych wydarzeń minęło ponad 20 lat, a my doczekaliśmy się programów „Warsaw Shore – Ekipa z Warszawy” i „Love Island. Wyspa miłości”, gdzie w pierwszym chleje się na umór, a w drugim paraduje w strojach kąpielowych przez cały dzień, ale finalnie zarówno w jednym i drugim chodzi o to, żeby zabrać drugą osobę do bzykalni vel kryjówki w wiadomym celu. Czasy się zmieniają, ale instynkty ludzkie nie. Tyle tylko, że dzisiaj łatwiej to zmonetyzować
Fejm musi być doje**ny
Zapewne część z was powie, że takie programy to tylko ułamek rozrywki w telewizji. I pewnie macie rację, ale chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę, jak ważny jest to ułamek. Bikini show i pokrewne programy dzisiaj są nie tylko trampoliną do szybkiej (i czasem krótkiej) sławy, bo to akurat jest dyskusyjne – cała masa bezbarwnych uczestników reality show przepadła w odmętach sieci – ale dzięki tym programom w dużym stopniu narodził się świat internetowego celebryctwa. Popatrzmy na prekursora federacji freak fightowych, czyli Fame MMA – jednym z jej włodarzy jest Wojtek Gola, który kilka lat spędził w „Warsaw Shore”. Dzisiaj jego życie to piękne kobiety, szybkie samochody (lub na odwrót) i układanie kart walk tak, żeby było jak najwięcej „dymów”. Stada bażantów pchają się drzwiami i oknami, żeby tylko pokazać się w oktagonie i zainkasować kilka tysięcy. Fejm musi być doje**ny. Celebryci, raperzy, byli (bądź wciąż aktywni) kryminaliści, konfidenci, sportowcy, emerytowani sportowcy, YouTuberzy, Tiktokerzy, streamerzy, aktorki porno, działacze lewicowi i prawicowi – wszyscy chcą skosztować chwili sławy i dobrego zarobku. Parafrazując poetę, styki popalone