NEWS
Takiej Igi Świątek nie widzieliśmy od dawna. Szał! Była całkiem inna
Takiej Igi Świątek nie widzieliśmy od dawna. Szał! Była całkiem inna
HBAgency
HBAgency
Gdy kilka dni temu Iga Świątek ostrzegała, że to US Open może być dla niej znacznie trudniejsze, pojawiły się pewne obawy. A gdy przeciwko Kamili Rachimowej Polka popełniała błąd za błędem, niepokój stawał się coraz większy. I nagle… liderka zagrała tak, jakby zapomniała, co mówiła wcześniej. Jakby zmęczenie nagle zupełnie jej nie dotyczyło. Wystarczyły dwa dni, by doszło do wielkiej zmiany.
Gdy Iga Świątek zwracała uwagę na swoje zmęczenie, trudno było jej się dziwić. Polka miała prawo odczuwać brak sił w związku z trudami występów w igrzyskach olimpijskich, po których błyskawicznie musiała wrócić do gry. Czasu na odpoczynek zwyczajnie nie było, przez co liderka rankingu tonowała nastroje przed startem US Open.
Mecz pierwszej rundy z Kamilą Rachimową jakby potwierdzał wcześniejsze słowa faworytki. Faktycznie w pewnym momencie tamtego spotkania złapała małą zadyszkę, wpuszczając przeciwniczkę do meczu. Spotkanie z Eną Shibaharą było podobne, ale tylko do pewnego momentu. Dziś Iga Świątek zagrała tak, jakby chciała zaprzeczyć własnym słowom.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Kapitalna reakcja Igi Świątek
Oba spotkania łączy tylko jedno. W każdym z nich Iga Świątek w początkowej fazie zdominowała rywalkę i prowadziła już 4:0. Kamila Rachimowa potrafiła odpowiedzieć i wrócić do gry, a Ena Shibahara była już zupełnie bezradna. W pierwszej rundzie Polka “pomogła” rywalce prostymi błędami, ale w drugiej była już bezlitosna. Błędów w zasadzie nie było.
Przez cały mecz liderka rankingu popełniła tylko sześć niewymuszonych błędów. Znów nieźle serwowała, notując cztery asy i wystrzegając się niewymuszonych błędów. I co cieszy szczególnie, spisywała się wprost rewelacyjnie przy siatce. Wygrała sześć z siedmiu punktów na krótkim dystansie, choć przecież w przeszłości nie było to jej najlepszą stroną.
Zobacz także: 6:0! Kompletny nokaut w meczu Igi Świątek. Rywalka kręciła głową
Te statystyki cieszą, choć warto pamiętać, że tym razem rywalka była jedynie tłem dla Igi Świątek. Pierwsza rakieta świata zaprezentowała się bardzo dobrze, a Ena Shibahara nie rzuciła jej poważnego wyzwania. Stać ją było tylko na jednego wygranego gema, w którym i tak bardzo długo męczyła się z utrzymaniem podania. A Świątek zwyczajnie mogła sobie na to pozwolić, wiedząc, jak wielka jest jej przewaga.
Oto najważniejszy wniosek
O utrzymanie takiej formy w kolejnym meczu nie będzie tak łatwo, bo tym razem najpewniej trzeba będzie zmierzyć się ze znacznie trudniejszą rywalką. W kolejnym spotkaniu pierwsza rakieta świata zagra albo z Elisabettą Cocciaretto, albo z Anastazją Pawluczenkową. Obie są znacznie wyżej w rankingu od Shibahary i tym razem Świątek nie powinno być już tak łatwo.
Dla nas najważniejsze na koniec będzie to, że Polka jest w stanie wygrywać mecze w taki sposób pomimo ogromnego zmęczenia, z jakim musi się mierzyć. To oznacza, że w Nowym Jorku czekać ją może jeszcze mnóstwo dobrego. Kolejne groźne rywalki wypadają z drabinki Polki, co jeszcze zwiększa jej szanse na końcowy sukces. Tylko dziś z turniejem z różnych powodów pożegnały się Mirra Andriejewa i Jelena Rybakina, które mogły poważnie zagrozić liderce rankingu.
W czwartek 23-latka się szczególnie nie przemęczyła. Teraz czeka ją dzień odpoczynku od gry, a na korcie zobaczymy ją dopiero w sobotę. Jeśli utrzyma formę z dziś, awans będzie formalnością. I to niezależnie od tego, kto ostatecznie będzie jej przeciwniczką w rywalizacji o czwartą rundę US Open